18 grudnia 2012

Tracę moje niebo, moją ziemię, królestwo.

Ukochany aniołek, który towarzyszy mi od 4 lat, nieustannie
przynosząc ciepło i dobro do mojego serduszka.
Świąteczne przygotowania czas rozpocząć... Nie, wcale się nie cieszę.

Jak już kiedyś wspominałam - nie należę do zwolenników tego święta. Cholernie gnębi mnie myśl, że z każdym rokiem, rytualnie biegam z punktu A do punktu B - bez celu, w sumie. Jedyne fakt, który mnie pociesza, raduje i w ogóle - uwielbiam to ... kupowanie prezentów, pakowanie i patrzenie na uśmiechy najbliższych otwierających mozolnie swoje małe drobiażdżki. Ale raczej nie piszę tu z zamiarem narzekania na to, że coraz bliżej święta.




Pieprzona naiwność. Tak, właśnie tak można nazwać ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w moim życiu. Nacechowane negatywnymi emocjami, bezsensowne, bezlitosne czyny głupich, zadufanych kretynów, którzy z każdym dniem wbijają mały sztylet gdzieś między żebra a mostek. Ha, zabawne, jak wiele 'sztylecików' zostało na dłużej - bez możliwości ich wyciągnięcia - no chyba że wyrwać razem z sercem. A może to właśnie byłoby najlepsze wyjście? Niby gdzieś tam w środku pozostaje ten sentyment... Moja najgorsza wada? Wiara w bezinteresowność ludzi! I to jest najtrudniejszy orzech do zgryzienia - w walce między tym, co wiem, a tym, co czuję. Niby powodujesz uśmiech na twarzy drugiej osoby - a co otrzymujesz w zamian? Początkowo wdzięczność, a potem słowa, które odbierają ci całkowitą chęć do czegokolwiek. Tracisz wszystko, co do tej pory utrzymywało stałe tętno. Stop. Umierasz.


"Na koniuszkach Twoich rzęs kołyszą się łzy,
slow motion, czas usiłuje się cofnąć.
Rozpętaliśmy żywioły, nie uciszą ich skowytu 
te dwa słowa, które straciły swą moc,
bo zwątpiliśmy w nas, nie wiem jak to mogło stać się.
Mówisz: nie tłumacz się w oczy prawdzie.
Patrz, kończy czas się. Za chwilę się zacznie
nasz ostatni deszcz wraz z upadkiem gwiazd.
Mówili nie raz: nie wierz w romantyczne baśnie.
Lecz my naprawdę czuliśmy, że mamy szansę!
Życie jest twarde. Teraz za każdy nasz dzień
płacz i płacz i płacz i płacz i płacz i płacz..."



2 komentarze:

  1. wdzięczność? dla niektórych nawet to za dużo :) zastanawiam się czy wgl cokolwiek można nazwać bezinteresownością.. bo okej robie coś, nie liczę że mi za to bd druga osoba padała do stóp, ale jeśli role się odwrócą i oczekujesz najmniejszego zainteresowania, czy słowa i tego nie otrzymujesz wbrew pozorom jakieś zawiedzenie jest, mimo że to wszystko było 'bezinteresowne', bo przecież robiłaś coś dlatego, że chciałaś, nie dlatego że liczyłaś na rewanż, być może nawet nie miałaś pojęcia, że dana sytuacja będzie miała miejsce. Jak zwykle namieszałam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej miałam na myśli gesty, które są bezinteresowne. Na przykład głupi uśmiech na ulicy - spotykając tę samą osobę drugi raz, nie oczekujesz, że znowu się uśmiechnie. Owy człowiek również nie oczekuje tego od Ciebie. To raczej wyraz sympatii. Być może jestem naiwna, ale ciągle jakoś wierzę, że ludzie nie zawsze chcą czegoś w zamian. Nie zawsze, ale znam mnóstwo takich ludzi, naprawdę. Drugą stroną medalu jest to, że znam jeszcze więcej ludzi, którzy zawsze odwołują się do przeszłości, by pokazać, że powinno im się teraz coś za to dać. No cóż...

      Usuń