Piątek - piękny. Sobota - męcząca. Niedziela - ? Zapowiada się pracowicie, ale i ... słonecznie! Może właśnie zima poszła sobie tak na dobre, oby.
Marzy mi się powtórka z tego etapu życia, kiedy melodią mojego budzika było: EastWest Rockers - Wstaję rano, a za oknem świeciło słońce. Właśnie wtedy, beztrosko mogę pozwolić sobie na uśmiech od ucha do ucha - od tak, bez powodu - i nikt nie będzie szukał mojego powodu do szczęścia...
Chyba już wszystko poukładałam tak, jak tego chciałam. Naprawdę. I mimo kilku przeszkód, zakrętów - udało mi się dotrzeć do pewnego rodzaju "raju". Nie macie czasami tak, że mimo niepowodzeń, cieszycie się, bo istnieje przekonanie, że "zawsze mogło być gorzej"? Cholera, miałam tak bardzo długo, a narzekałam. Narzekałam, a pomimo tego starałam się funkcjonować na maksimum moich możliwości. Co prawda - różnie to bywało, raz progres, a raz regres. Standard. Jednego nie żałuję, że ... próbowałam. Teraz jest bardzo dobrze... będę to powtarzać wiele razy, ale ... naprawdę tak jest! Niczego nie zmieniać - tego sobie życzę.
Końcowe obliczanie, aaaaaaa!
Podobno nic nie dzieje się bez powodu...
Miejmy nadzieję.
Dziś znowu tak bardziej osobiście, ale ... taki był zamiar.
Do jutra!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz