01 stycznia 2013

Nowy Rok. Umrzyj.

Sylwester, Sylwester... i po Sylwestrze. Żenada - mimo dobrego, cudownego początku, zakończona niemiłym akcentem. Nie lubię tak rozpoczynać roku. Nie lubię generalnie takich sytuacji.


Ludzie mają pretensje - za nic. Za to, że ktoś ma takie zdanie, a nie inne - i uważają, że Ty jesteś jak wszyscy. Kurcze, przykre. Wczoraj długo biłam się z myślami, co z sobą zrobić. Próbowałam. Jednak kretyńskie zachowanie niektórych osób - po prostu nie pozwoliło mi na wypowiedzenie czegokolwiek. I weź tu bądź mądry człowieku... I tak źle, i tak niedobrze. To żałosne, że w jednej chwili można sprawić człowiekowi tyle przykrości. Całe szczęście, że jakaś tam 'wewnętrzna siła' pozwala na wyjście z tego czegoś, w co się wpadło po uszy. Cholera, zatęsknisz.
Sylwester spędzony w przemiłym towarzystwie. Od początku planowałam go spędzić w domu, ale przemogłam się - no i było miło ;-).


A teraz zapraszam Was na zapowiedź czegoś, co już w tym roku - miejmy nadzieję - ujrzy światło dzienne. Po wielu komentarzach osób trzecich, (pozytywnych rzecz jasna!) wielu naradach, obmyśleniach "za" i "przeciw" - działamy. O tym niżej.

DO ZOBACZENIA, misiaki :*.
PS. Stanie pół godziny na dworze w spódniczce ... - katorga.




2 komentarze: