21 listopada 2012

Do zakochania jeden krok...

Hm...ile razy miałeś tak, że dążyłeś do czegoś z całych sił, przynosiło to zamierzone rezultaty - uśmiech, radość, szczęście, a koniec końców - okazało się fiaskiem, pomyłką? Mijanie się z celem - dziś o tym, mimo że kiedyś nadmieniłam w tym temacie dwa zdania.

Barbarzyńska walka o szczęście - tak to można chyba nazwać... Dokładasz wszelkich starań, aby sprawić, by na twarzy drugiego człowieka pojawił się uśmiech. Uśmiech, który powoduje, że jesteś najszczęśliwszą osobą stąpającą po ziemi. I wtedy, jak grom z jasnego nieba, dopada cię napływ euforii, entuzjazmu i przede wszystkim wiary, że naprawdę będzie dobrze! Że to nie jest powtórka z rozrywki, nie kończąca się happy endem. A jednak. Minęliście się z celem. I oboje o tym wiecie. Mimo że ty jesteś dalej w stanie zrobić wszystko, aby on był szczęśliwy... Jego to nie obchodzi. Dla niego jesteś przedmiotem, zabawką, którą zmieni, gdy znudzi mu się poprzednia. I weź tu bądź mądry i wymyśl, co zrobić, by nigdy ta sytuacja się nie powtórzyła.... Nie ma chyba leku na naiwność, na zbyt duże zaufanie do ludzi. I chociaż o tym wiesz, dalej brniesz w to z całych sił. Nagle wszystko wygasa. Od tak. Odczuwasz pełną wolność i chęć do dalszego działania, nowych wyzwań, często lepszych, ciekawszych przygód. Z czasem to realizujesz. A od tego momentu dzieli cię tylko krok do pełni szczęścia.

A tu taki słodki akcent, moje najdroższe skarby Świata.
PS. Choruję dalej.




Ażeby tradycji stało się zadość, kilka słitek.












2 komentarze:

  1. " ... a jak przyjdzie co do czego to trzeba zapierdalać kilometry " - nie zawsze z porządanym skutkiem :)

    OdpowiedzUsuń