04 czerwca 2015

Wdech. Wydech. Resuscytacja.

Jestem inna. Nie taka sama, jak 3 lata temu, kiedy ten blog raczkował, i na pewno nie taka sama, jak rok, dwa, osiemnaście lat wstecz. Coś we mnie pękło. Jakaś dziwna nitka, która przetrwała wiele perturbacji. Dlaczego dopiero teraz?

Trochę się boję tego wszystkiego. Ta nagonka, ta szybkość tak drastycznych zmian... To z pewnością nie działa na mnie pozytywnie. Troszkę się martwię. Ale to nic. Czasami trzeba.

Miałam dużo spraw na głowie, mnóstwo stresu i sytuacji chwilowo beznadziejnych. Szybko jednak trzeba było się złożyć w całość, posklejać to, co jeszcze niedawno stanowiło mój fundament, a nagle rozprysło się i zapadło pod ziemię. Źle się dzieje. 

Tylko jednego jestem pewna
i jedno tylko nie zmienia się
od dawien dawna.


Wdech.
Wydech.
Resuscytacja.

Litości.
A gdyby tak..?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz