17 kwietnia 2015

Nie ma już nic.

Wiecie co?

Z każdym kolejnym dniem
więcej i bardziej...

Jestem cholernie szczęśliwa.
Dziękuję.

Chyba najwyższa pora zacząć to doceniać...


Moja przeszłość jest tak pokręcona, tak poplątana i tak chaotyczna, że czasami sama się w niej gubię. Nie ma takiego sposobu by - po nitce do kłębka - dojść do początku. Jedynym i chyba najlepszym wyjściem byłoby po prostu odciąć to, co za plecami i tworzyć jedną nić - taką solidną, która nie będzie miała:
1) możliwości, żeby się poplątać,
2) możliwości, żeby się urwać,
3) możliwości, żeby ją przeciąć.

Po pewnym rachunku sumienia, jaki wykonałam ostatnio stwierdziłam, że w sumie sama sobie wszystko tak ułożyłam i nie mogę mieć o nic pretensji. Na przełomie kilku miesięcy moje życie wywracało się kilkukrotnie. Najpierw stopniowo zaczęli odchodzić z niego kolejni ludzie (a może to ja skrupulatnie od nich się oddalałam?). Potem delikatnie zaczęłam segregować moje priorytety, na czym także wiele osób ucierpiało. Następnie nastąpił etap najważniejszy, drastyczny, po którym okazało się, że "nie wszystko złoto, co się świeci", "nie każdy, kto uważa się za twojego przyjaciela, tak naprawdę nim jest"i... "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa mogę stwierdzić, że... 'niczego nie żałuję i tak jest mi dobrze'.


"Stwierdziłam, że skoro ludzie nie zauważyli
 mojej nieobecności w ich życiu, 
to znaczy, że niewiele do niego wnosiłam."
z pozdrowieniami.

Z perspektywy czasu prawdziwie śmieję się ze swojej przeszłości.



***

A tymczasem głowę zaprząta mi nauka. Ciężka praca, ogromne zmęczenie. Jeszcze dwa lata. Tylko i aż. I moje szczęście tak blisko.

Czekam na lipiec. Tak bardzo!






 


"Nie potrafię dokończyć spraw.
I nie potrafię wypełnić własnych słów.
Jutro zginie ostatni ślad.
I zapomnicie, że byłem tu..."





4 komentarze:

  1. Powiem Ci Alka, że to chyba jeden z Twoich lepszych postów tutaj :). W końcu to zrobiłaś, to na co czekałam, coś co ja zrobiłam już kilka lat temu i jest mi z tym dobrze :>. Czyli "odcięcie się od przeszłości", dalej idziesz naprzód, ale już bez bagażu :). Pozdrawiam Weronika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś trzeba. A odkładanie tego na później nie było najlepszym rozwiązaniem. Z drugiej strony-lepiej późno, niż wcale, jak to mówią...

      Fajnie, że ktoś "czeka". :)
      Miło!
      Dzięki Wer.

      Usuń