O dziwo, wróciłam do starych metod pisania tego, co myślę. Notka ta powstała... na kawałku kartki, znalezionej gdzieś w okolicach łóżka. Powód? Mój komputer, w pewnym momencie nie wytrzymał - być może - przeciążenia, wyłączył mi grę, bo zachciało mu się AKTUALIZACJI SYSTEMU. Damn...
Męczy mnie moralniak. Po raz kolejny dałam szansę czemuś, co z góry zostało skazane na niepowodzenie. Obecnie? Nie mam niczego, co mogłoby w najmniejszym stopniu pomóc mi znaleźć odpowiedź na jedno, istotne w moim życiu pytanie: "Dlaczego?" .
Niepierwszy i pewnie nieostatni raz staję przed takim problemem. Faktem jest, że ... sama sobie zgotowałam taki los. Ale do cholery jasnej, czy ktoś mi powie, jaką kretynką trzeba być, by wierzyć w niemożliwe? To chyba trzeba się urodzić MNĄ. Tylko ja mogłam zawiesić poprzeczkę tak wysoko, i po raz kolejny tak bardzo żałować. Żałować - w sensie: skutków podjętych decyzji, nie samego działania. "Bo przecież nikt nie obiecywał nam, że będzie łatwo..."
Pytanie brzmi: Tęsknię, czy po prostu jest mi tu ... pusto?
"Tęsknię, choć wiem - nie powinienem..."
„Życie - uświadomił sobie - bardzo przypomina piosenkę.
Na początku jest tajemnica, na końcu - potwierdzenie,
ale to w środku kryją się wszystkie emocje,
dla których cała sprawa staje się warta zachodu.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz