Wczoraj "Dzień Szczęścia", a dziś podwójny powód do świętowania: Dzień Wiosny i Dzień Wagarowicza. Jeśli mam być szczera: jakoś nie działa to na korzyść w kwestii mojego humoru.
Trochę ostatnio pobolewa mnie kręgosłup. Chyba czas przejść się do lekarza i przebadać, bo w sumie czwarty dzień z rzędu odczuwam niemiłosierny ból. A w środę - mało przyjemna wizyta u okulisty, który zapewne wytknie mi fakt, jak bardzo zaniedbuje oczy. Ops...
A tak prezentuje się część mojego miasta, teoretycznie - "wiosną".
Byłam przekonana, maksymalnie, że dziś wydarzy się jakiś przełom w moim życiu. Troszeczkę się pomyliłam, bo nic szczególnego miejsca nie miało. W sumie odrobina zawodu jest, bo jednak praktycznie zawsze się to spełnia. A może nie chodziło o dzisiejszy dzień? Tylko...ciekawe, czy znowu będzie taka okazja. Nie wiem, mam wrażenie, że ten cały bajzel nie jest już pod moją dostateczną kontrolą, a rządzą nim ludzie, którzy tak naprawdę niewiele dla mnie znaczą. I najgorsze, że nie wiem, co jest tego przyczyną...
"Bez Ciebie wszystko było dla mnie tak nieważne.
Naprawdę kocham Cię, naprawdę...."
Wczoraj ten Dzień Szczęścia. Co to do cholery jest... Niedługo będzie Dzień Poniedziałku, albo Dzień Dobrego Śniadania. Paranoja...
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę to zapraszam do udziału w Liebster Award. Naprawdę genialnie prowadzisz bloga, co nie przeszło mojej uwadze:)
Pozdrawiam
Dokładnie. Trochę to śmieszne, że owy "Dzień Szczęścia" dostał miano "Międzynarodowego". Ale czego to ludzie nie wymyślą...
UsuńDziękuję za nominację, ustosunkuję się do niej w następnym wpisie ;-).
Wszyscy wiedzą, że życie nie odmienia się w Dzień Wiosny, tylko w Międzynarodowy Dzień Liczby Pi :]
OdpowiedzUsuńKażda okazja jest dobra do "odmienienia" swojego życia - nawet jakby to miał być Światowy Dzień Kanapki z szynką. ;d
Usuń