04 października 2012

Pieprzona krótkowzroczność.

Zastanawiam się, czy jestem odpowiednią osobą w odpowiednim miejscu. To cholernie dziwne, ale często odnoszę wrażenie, że żyję w jakimś miejscu masowej kpiny. Najpierw wszystko układa się prawidłowo. Następnie następuje chwila zawahań, wątpliwości. Potem pieprzony żal. Po czym znowu następują chwile wątpliwości, co do wypowiedzianych słów, wykonanych gestów. I znowu jest prawidłowo. Błędne koło. I niby jak mam sprawić, żeby wszystko było okej? Jak mam pozbierać te wszystkie puzzle i ułożyć w całość? Nie da się, po prostu się nie da! Od zawsze wychodziłam z założenia, że jak się czegoś bardzo, ale to bardzo mocno chce, to można to osiągnąć. I tu mam problem. Akurat tej kwestii (zbierania się, ogarniania, sklejania) to nie dotyczy. Jedyne, co może tu zadziałać motywująco i sprzyjająco, to czas. Czas, który cholernie szybko biegnie w chwilach, gdy tego nie chcemy - i czas, który zwalnia maksymalnie w chwilach, o których chcemy jak najszybciej zapomnieć. Nie wiem, czy to chodzi o to, że ja dostrzegam pewne rzeczy w inny sposób niż wszyscy, czy właściwie... może nie dostrzegam tych rzeczy ważnych, być może najważniejszych? Pieprzona krótkowzroczność...










I myślisz, że nie stało się nic...



2 komentarze:

  1. ej cholera jakbym o sb czytała.
    btw." w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu" hah, z ust policjanta to dziś usłyszałam :D no ale ... uniwersalny zwrot (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dobrze, że nie tylko ja tak mam... Dobrze dla mnie, gorzej dla innych.

      Usuń