17 grudnia 2015

Postanawiam poprawę.

Wielkimi krokami zbliżają się Święta. Czas, który zmusza nas do refleksji, przynosi ciepło, wzrusza. Jest to też czas rachunku sumienia, czas przebaczania, przepraszania i dziękowania. Magia świąt ogarnia mnie z każdym dniem coraz bardziej. I chociaż nie jest to dla mnie najprzyjemniejszy okres, to staram się "nie znienawidzić" ich tak do końca.

Ostatnio w moim życiu dzieje się bardzo dużo ważnych - mogę powiedzieć, że nawet najważniejszych - rzeczy. Cholernie dziwne to uczucie, kiedy jednego dnia płaczesz ze szczęścia, bo podjęłaś bardzo istotną decyzję i jesteś przeszczęśliwa, bo ktoś, kogo kochasz deklaruje, że będzie z tobą już zawsze - a następnego dnia płaczesz ze smutku, bo odchodzi ktoś bliski, z kim nie zdążyłaś się pożegnać. Dwie ogromne zmiany, dzień po dniu. I musisz wszystkie inne rzeczy odłożyć na dalszy plan, bo przestaje być ważne co tu i teraz. Przestaje być ważny twój egoizm, twoja radość. I uświadamiasz sobie, że tak naprawdę, to nie masz się z kim podzielić szczęściem. Zdajesz sobie sprawę: ci wszyscy ludzie, którzy są obok ciebie, są ci kompletnie obcy... nie wiesz, czy masz kogoś, do kogo możesz zadzwonić o 3 w nocy mówiąc, że potrzebujesz rozmowy, a może.. jednego słowa... i nie wiesz, czy to wszystko, co definiuje się jako relacja - tak naprawdę istnieje. 

Po raz setny piszę o tym, bo... nic nie udało się zmienić. Nawet ostatni wpis był na kształt tego. Ale ciągle mnie to męczy i ciąży nade mną, spycha gdzieś w dół. Postanawiam poprawę. 


Nie chcę być utożsamiana ze wszystkim, co depresyjne i nijakie. Nie chcę być depresyjna i nijaka. Mieć dwadzieścia lat i nie móc zdefiniować siebie? To żałosne. A może jednak nie? Nie zamknęłam jeszcze swojej furtki, zawsze mam możliwość powrotu, naprawy. Daję sobie czas. Odwlekam w nieskończoność z nadzieją, że kiedyś w końcu zdefiniuję to, co niezdefiniowane, zamknę to, co niezamknięte, odetchnę i ruszę dalej. Po nowe. Po lepsze. 



A w święta przeproszę nieprzeproszonych, podziękuję wszystkim, którzy są i wiem, że będą... i wybaczę... zwłaszcza tym, którzy nie chcą zgody i nie czują takiej potrzeby.

Wesołych Świąt już teraz, bo z pewnością nie pojawię się tu przez jakiś czas. Spędźcie ten czas z najbliższymi i wykonajcie pierwszy krok, ku lepszemu, ku nowemu.




3 komentarze:

  1. Ala, wiem że może nie gadamy ze sobą,a raczej nie utrzymujemy kontaktu, ale jakby coś to zawsze możesz do mnie napisać, "walić jak w dym", jakby coś było nie tak, jakby "pod ręką" nie było nikogo bliskiego :). I gratuluję zaręczyn oraz życzę szczęścia :*
    Weronika T. - Twój wierny czytelnik ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i bardzo się cieszę z tych słów. Na pewno będę pamiętała!

      Razem z S. dziękujemy za życzenia, oby się spełniły :).

      Alicja (jeszcze) S.

      Usuń
  2. Moralny kac to dramat. Postanawiasz sobie wówczas milion rzeczy, żałujesz tego, o czym na co dzień nie myślisz w takich kategoriach - a później wszystko Cię miażdży. Na szczęście ten stan nie trwa wiecznie i później jest tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń