Jeśli chodzi o studniówkę, to było pięknie, cudownie, najlepiej. Przetańczyliśmy "prawie" całą noc ... i dzień. :)) Nic dodać, nic ująć. Trochę pstryków z imprezy:
fot. Grzesiek Kowalczyk
Wielkimi krokami zbliża się koniec ferii. Jeśli chodzi o moje "dokończone" postanowienia, to przeczytałam książki do prezentacji maturalnej. Jeśli chodzi o te niespełnione - jest ich o wiele, wiele więcej. Biorę się w garść i działam od poniedziałku. Teraz odpoczynek przed wyczerpującym tygodniem...
ZNIKAM.
Umieram. Fizycznie i psychicznie umieram. Tracę pewnego rodzaju grunt, stabilność. Jest mi z tym cholernie źle, że nie umiem przystosować do sytuacji podbramkowej, w jakiej się znajduję. Trochę przesadzam, wiem. Najgorsze w tej chwili nie jest moje złe samopoczucie, a raczej... stanowisko osób trzecich, bardziej zaangażowanych w tej kwestii. "Poukładam się... kawałek po kawałeczku..."
Kosmos na Ziemi. Niemożliwe? A jednak...
Tęsknię, bo ja wiem, jak z Tobą jest.
Czuć Twój zapach skóry, w sercu ogień, w oczach chmury...
Pół za nami. A przed nami całe życie...
W życiu bym nie przypuszczała, że na blogspocie natknę się na zdjęcia z kolegą z technikum hehe ; ))
OdpowiedzUsuń