13 października 2013

Speak in whispers, if you talk about love.


"Mów szeptem, jeśli mówisz o miłości."


Rozmowa. Rzecz, której coraz częściej brak w codziennym życiu. Dar konwersacji zaczyna zyskiwać na wartości, ale przegrywa ze swoimi internetowymi odpowiednikami. Dlaczego tak ciężko nam rozmawiać? Dlaczego łatwiej mówić nam "pisząc"? Czy zawsze tak było? Czy zawsze już tak będzie?


To ogromny test dla nas samych, czy potrafimy jeszcze rozmawiać i na ile potrafimy wyrazić to, co chcemy powiedzieć, mówiąc - nie pisząc? Każdy, indywidualnie jest w stanie określić, czy jest dobrym oratorem. Wiele zależy od cech charakteru - jeden może mówić ciągle, drugi ceni sobie milczenie. Obie "grupy" łączy fakt, że mają swoje dobre i złe odpowiedniki. Można mówić dużo z sensem lub bezsensu. Można nie mówić nic, bo nie ma się nic do powiedzenia lub ... nie chce się wychodzić przed szereg z własną inicjatywą. Tych pierwszych (jednak) spotkać można częściej.


Ja z charakteru jestem gadułą. Mam swoje zdanie na (niemal) każdy temat i częściej je mówię, niż rzeczywiście powinnam. Problem jest z moją skrajnością w poglądach i z tym, że bardzo rzadko udaje mi się zgodzić z kimś w jakiejś kwestii, kiedy od dawna mam inne spojrzenie na tę sprawę. Pierwszy przykład z brzegu, ale jakże mi bliski: "Przyjaźń damsko-męska". Od bardzo dawna wychodzę z założenia, że jest to nierealne, niemożliwe, nie istnieje - mimo że wiele osób (swoją drogą bardzo mi bliskich, ale również też zupełnie obcych) próbowało mi uświadomić, że się mylę. Moje zdanie jednak nie ulega zmianie. Jeśli czegoś jestem pewna - trzymam się tego.


Dlaczego dziś łatwiej nam coś napisać, niż powiedzieć? Czy boimy się reakcji, krytyki? Czy może potrzebujemy czasu, by poznać swoje intencje, zanim coś napiszemy? Trochę tego nie rozumiem. Może chodzi o to, że nie mam trudności z nawiązywaniem kontaktów - w takim sensie, że nie jest dla mnie problemem poznanie kogoś nowego. Wiem jednak, że bardziej skomplikowane jest dla mnie utrzymanie znajomości. Ale na to wpływ ma wiele innych czynników... Dziś wszystko ogranicza się do minimum. Również kwestia rozmów spadła na drugi plan. Nikogo nie dziwi już fakt, że wszystkich można znaleźć w internecie i od tak się z nim skontaktować, choćby był na drugim końcu Świata. Kiedyś, by mieć kontakt z kimś, kto był dziesiątki czy setki kilometrów od nas, potrzeba było cierpliwości, wytrwałości i zaangażowania - ponadto kartka papieru i coś do pisania. Dziś - wystarczy mieć telefon, komputer i konto na portalu społecznościowym.


Trochę się martwię, że to już tak zostanie. Przestaniemy ze sobą rozmawiać, a zaczniemy komunikować się kodami, hasłami, emotikonami, które będą znaczyły więcej, niż słowa. Sztuka konwersacji, która obecnie walczy o przetrwanie, będzie miała sens, jeśli będziemy o nią dbać, szanować i starać się, by nie odeszła do lamusa.


Szept to też rozmowa. Najpiękniejsza z pięknych.



"Chcę Ci powiedzieć, że zawsze będę Cię kochał..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz