Mimo, że jeszcze nie koniec tygodnia, to jestem maksymalnie zmęczona. Nikt mi nie powie, nie wmówi, że nie zrobiłam NIC - bo właściwie, to ... jestem z siebie dumna. Autentycznie. To będzie jeden z tych męczących i pracowitych tygodni.
Zacznijmy od tego, że ilość rzeczy, które musiałam i muszę zrobić, to niewyobrażalna cyfra, sugerująca o tym, że mój leń musi wpaść w stan hibernacji. Do czasu...
O ambitniejszą notkę pokuszę się, gdy znajdę trochę czasu wolnego (a ostatnio nie mam go prawie w ogóle...).
Dziś na zdjęcia (w końcu!) wybrałyśmy się z Adą i Kasią. Tak, i teraz podziękowania dla Ady za cierpliwość oraz dla Kasi, że pomogła nam, będąc operatorką blendy. Miała się odbyć jeszcze jedna sesja, która niestety do skutku nie doszła. Eh, o za dużo, to niezdrowo. Ale i tak... jestem zadowolona, nawet bardzo. ;-)
Jutro kolejne plany, o ile wypalą ze względu na pogodę. W sobotę zlecenie ślubno-weselne. Wracam w niedzielę...
Ogłoszenia parafialne:
Gdyby ktoś życzył sobie jakieś zdjęcia, zapraszam. Sprawy organizacyjne i wszelkie pytania: facebook. Nie gryzę, chyba :D.
Zapraszam jeszcze do notki SPRZEDAŻ - kilka drobiazgów sprzedam, a hajs mi jest bardzo, bardzo teraz potrzebny! Może znajdziecie coś dla siebie. + Jeszcze kilka rzeczy wpadnie w rozmiarach XS/S/M.
Mała zapowiedź...
przed obiektywem: Ada
Mega fajnego masz bloga ;33
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;) Dodaję do obserwowanych i liczę na to samo <3 :
http://dreamerfrompoland.blogspot.com/