Ostatnio bardzo rzadko można mnie tu spotkać. Wynika to z ewidentnego braku czasu na cokolwiek. I zostanie tak przynajmniej jeszcze na trochę. To odpowiedni moment, by wziąć się w garść...
Jutro 'święto' - kolejne, tak bardzo znienawidzone przeze mnie. Powód jest jeden - nie lubię sztuczności. Wszelkiego rodzaju miłe zachowania, lecz nieszczerze, przyprawiają mnie (dosłownie!) o mdłości. Fajnie, jeśli ktoś jest uprzejmy z charakteru, niefajnie - gdy udaje uprzejmego z wyboru. Ot różnica. Całkiem miło jest, gdy spotykają nas tego dnia niespodzianki. Każdy uśmiech, który wywołujesz na twarzy innej osoby - gwarantuje podwójną radością dla ciebie! Także tego, walentynki.
PS. Lubi się niespodzianki. Baaaaardzo się lubi ;-).
Jeśli chodzi o moje walentynki, to raczej bez fajerwerków. Od czasu, kiedy tkwię w takim dziwnym punkcie, nic się nie zmienia. No może oprócz mojego humoru, który teraz w pewnym stopniu uzyskał równowagę i raczej staram się, by tak zostało. Bardzo dobrze mi z faktem, że nie wkurzam się co pięć minut, nie płaczę co dziesięć i nie śmieję do bólu brzucha - co pół godziny. Bardzo, bardzo mi dobrze. Fajnie jest, gdy jedna osoba wywołuje u ciebie taki pozytywny przypływ emocji. Tak...
Mijamy się i chyba nam to służy. Każdy kolejny uśmiech jest jak... jak... jak co? Jak energetyczny kopniak na resztę dnia? - To raczej za mało powiedziane. Raczej jak... kolejna czekolada dla łasucha. Uzależnia, ale też przynosi niesamowitą frajdę i poprawia humor.
Uwielbiam Cię.
"Zazwyczaj to zaczyna się przypadkiem, patrzysz na mnie
jakoś ukradkiem i nieznacznie - nic nie znaczysz dla mnie
jeszcze. Choć mieszkamy w jednym mieście to
wcale się nie znamy, przedstawiają nas znajomi wreszcie..."
"[...]Rozmawiamy rzadziej, częściej to milczenie.
Wreszcie krzyczysz coś o niczym, co naprawdę ma znaczenie..."
Przyznam szczerze, że Walentynki są przeze mnie bardzo lubiane. Wiem, wiem... ta cała komercha itd. Ale co z tego? Dla mnie to nie ma znaczenia, nie traktuję tego dnia (bo święto to chyba za dużo powiedziane) w sposób ukochany-prezent-pocałunek, ale uważam, że jest to dzień kiedy możemy zrobić wyjątkowa przyjemność wszystkim, których kochamy, na których nam zależy (teoretcznie, tą przyjemność możemy robić całym rokiem, ale czy zawsze o tym pamiętamy, chce nam się?)...A. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak kogoś kochamy, to okazujemy to dzień w dzień, a nie tylko akurat w Walentynki. Co prawda - jest to jakieś podkreślenie 'pozycji miłości' w życiu. Zgadza się. Ale ten cały banał - z każdym rokiem - znoszę coraz gorzej. ;)
UsuńCzy pamiętamy? Czy chce nam się? Hm... jeśli komuś zależy, to pamięta i mu się chce, logiczne ;p
Człowiek w codziennosci nie zawsze ma czas na zatrzymanie a Walentynki to dzień kiedy można zwolnić... Chyba że ktoś ma tego czasu za dużo, no to niech okazuje swoją miłość ile tylko może i kiedy tylko chce. Ja mogę powiedziec tylko -zazdroszczę. A.
Usuń