04 stycznia 2013

Porządki, grypa, zaangażowanie, narzekanie i JA.

W chwili pomiędzy rozwiązywaniem równań wielomianowych, sekundzie oddechu między wersem, a wersem "Pana Tadeusza"oraz w trakcie przygotowań do szybkiego 'pyknięcia' Kordiana ... piszę.



Ostatni tydzień - to czas wielkich porządków. Moich komputerowych... oczywiście. Wszystkie zdjęcia zgrywam na płyty, pozbywam się zbędnych rzeczy. W ogóle remanent! Tak z okazji Nowego Roku, chyba. Ku mojemu zdziwieniu, pomimo opróżnienia większości rzeczy z laptopa... miejsca brak. To wszystko przez filmy, które zajmują większą część mojego dysku. AKYSZ




Wraz z pozbywaniem się tego całego burdelu - porządkuję także nieład w główce. 


Poza tym - grypa mnie rozkłada. Wróciłam ze szkoły padnięta, bez krzty życia w sobie. Wszystko mnie boli... nie wiem, jak ogarnę się w przyszłym tygodniu. Pomocy!


Jak to jest, że mimo naszego cholernego zaangażowania, to wszystko nie jest doceniane, a wręcz krytykowane? Czy to chodzi o to, że niektórzy ludzie nie potrafią cieszyć się z tego, co jest im dane, a tylko użalają się nad sobą, że nie mogą mieć tego, czego naprawdę pragną? Jakoś ten temat mi ostatnio bardzo intensywnie towarzyszy i próbuję zrozumieć postępowanie tych ludzi. To trochę niefajne, że możesz postawić wszystko na jedną kartę - a to zostanie skreślone na starcie, w sumie. Niechęć do zaryzykowania jest tak wielka, że zamyka nam oczy na świat, nie pozwala nam zapomnieć o burzliwej, często raniącej przeszłości, a żyjemy ciągle - jakby - w klatce. I twierdzimy, że nic i nikt nie ma prawa otworzyć naszego miejsca, w którym egzystujemy... Przykre, bo można stawać na głowie by POMÓC drugiemu człowiekowi w rozpoczęciu nowego, zapewne lepszego etapu jego życia - a on... on po prostu rezygnuje, argumentując ten fakt interesownością o twoje szczęście. Czy to jest takie szukanie powodu na siłę? Ciężko stwierdzić... Po tym wszystkim, co ostatnio analizuję, coraz bardziej tracę wiarę...w ludzi, w bezinteresowność, w szczęście także.



Stwierdza się, że Polacy to naród ciągle narzekający na swoje życie. Nasze niezadowolenia są generalnie na tle materialnym, ale nie zawsze. Trochę o tym poczytałam - i stąd takie wnioski. Według CBOS'u, Polacy są raczej zadowoleni ze swojego życia. Nie jest konkretnie podane, kto został ankietowany - chodzi mi o wiek osób, udzielających odpowiedzi - aczkolwiek domyślam się, że raczej  był to 'chybił-trafił'


Więc może nie jest tak źle, jak o nas mówią? Może raczej chodzi o to, że bardzo łatwo jest nas skrzywdzić? Może właśnie NA TYM TLE - czujemy niezadowolenie?


Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz