Kilka dni mnie nie było. Zatęskniliście? Szczerze powiedziawszy... brakuje mi tego wylewania myśli właśnie w tym miejscu, a z drugiej strony... rzuciłabym to wszystko w cholerę. I tak chyba zrobię.
Ostatnio zaniedbałam wiele spraw dla mnie ważnych. Czas wziąć się w garść. Na szczęście - nie mogę sobie powiedzieć, że zaniedbując jedno, nie zrobiłam nic dobrego. Wręcz przeciwnie! Bardzo pozytywne chwile, mnóstwo uśmiechu i śmiechu - czego mi bardzo brakowało. Wiele spraw ruszyło o krok na przód - miejmy nadzieję, że nie o dwa do tyłu. I tym akcentem zakończę streszczanie tych "x-dni" nieobecności.

Mnóstwo czasu poświęciłam na refleksje dotyczące ... tak naprawdę mnie. Doszłam do przerażających wniosków. Za bardzo biorę do siebie wiele rzeczy, zbyt serio podchodzę do spraw nawet gigantycznie błahych. Zbyt często martwię się o ludzi, którzy tak naprawdę - mają mnie gdzieś... kolokwialnie mówiąc. I cholernie drażnią mnie osoby, na których mi zależy - to jest najgorszy wniosek ostatnich przemyśleń. Mimo że próbuję sobie z tym radzić, spotykam się z wewnętrznym "odrzutem" moich prób. To tak, jakbyś chciał posłuchać muzyki, ale jednocześnie bolałaby cię głowa i każdy dźwięk powodował masakryczny ból w skroni. W sumie jest mi głupio, bo wiem, z jakimi przeciwnościami się biję. I w sumie... to walczę z własnym JA. Niby cholernie czegoś pragnę, a z drugiej strony - najchętniej, to wywaliłabym to do kosza nawet na to nie spoglądając. To jest moja najgorsza wada - zbyt szybko się nudzę. Nudzi mnie muzyka. Nudzi mnie książka. Nudzi mnie film. Nudzą mnie ludzie. Wszystko - generalnie - mnie nudzi. Zbyt szybko. To powinno się leczyć. Jeszcze nie wiem jak, ale powinno...
W następnej coś ciekawszego - a propos ostatnich zdarzeń. O zabawie uczuciami. Chyba przed wyjazdem zdążę tu coś nabazgrać. ;)
"Chcemy umrzeć razem, nie umiemy bez siebie żyć.
Chce, żebym obiecał jej, że zawsze będzie git,
i że jestem jej, nie zabierze mnie nigdy nikt.
Widzę jej łzy, mówi - olejmy jutro.
Strzela mi w łeb, po czym popełnia samobójstwo.
Olejmy wszystko, liczy się tylko to, co teraz.
Ty jesteś blisko, więc mogę nawet dziś umierać.
I tak przeżyłem więcej, niż przeciętniacy,
bo nie bałem się wziąć swojego życia w swoje łapy..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz