24 maja 2012

To może jeden z Twoich najlepszych dni... albo najgorszych.

Piona!

Dzień? Faaaajny. Wstałam sobie o godzinie dziewiątej - do szkoły miałam na godzinę 10:50. Cztery lekcje posiedziałam tam i home, sweet home. Poprawiłam chemię, chyba. To znaczy podeszłam do poprawy, a jak będzie, to się okaże za tydzień. Niemiecki? Bardzo grejt. Do poprawy słówka, ale to już w poniedziałek, żeby mieć wszystko z głowy. Dwie historie - no, jak zwykle - chociaż z małym plusem, czyli zaliczona klasówka! W końcu...

Do mojego upragnionego Giżycka zostało dokładnie 69 dni i 21 godzin. Kocham to, że z każdym dniem spełniam jedno swoje marzenie, pragnienie... Uwielbiam budzić się z przeświadczeniem, że tak naprawdę to niczego mi nie brakuje. Oprócz... Nie, niczego mi nie brakuje i tego się trzymam.


Do 'anonimowych' na formspringu - nie wiem, skąd macie takie informacje - aczkolwiek dla sprostowania: Nie, nie jestem z nim, nigdy nie byłam i nie będę, bo to cham, prostak i dziecko, które zmienia dziewczyny jak zabawki, gdy mu się znudzą. To tylko tak w odpowiedzi na kilkanaście pytań - nie przyjęłam ich, bo tylko mi utrudniacie życie nimi. Wszystko zamknięte. I niech tak zostanie, proszę.



A TU MOJE MAŁE NIEBO, CZYLI KAWAŁEK UKOCHANEJ ŚCIANY :



I DZIEŁO MARLENY <3


M:*


Jutro jeszcze tylko fizyka do zaliczenia. No i klasówka z PO - ale chyba damy radę, nie? Wyczuwam zarwaną nockę, ale to tam jak zwykle...




"Bo dopiero gdy Cię stracę, paradoks..."



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz