Nie wiem, czemu piszę tę notkę. Po prostu potrzebowałam wylać tu trochę swoich myśli - pozytywnych jak i negatywnych. Dzisiejszy dzień spędzony z M. i K. - zaliczam do częściowo udanych. Czemu częściowo? Bo tak, a nie inaczej. Mimo wszystko dziękuję.
A teraz właśnie toczę w głowie bitwę między tym, co czuję, a tym, co wiem. I ciężko jest mi cokolwiek o tym powiedzieć/napisać. Jest trudno... Cholernie trudno. Być może 'pokonamy te mentalne schody'. Być może. A jeśli nie? To szkoda. Nie mam na to żadnego wpływu. Co będzie, to będzie, a przez życie trzeba iść zawsze z podniesioną głową. Czy będę walczyła? Trudne pytanie. Postaram się, chociażbym miała ponieść ostatecznie klęskę. Jednego jestem pewna...to jest to, czego brakowało mi tak długo i w końcu się spełnia. Mam nadzieję, że z happy endem. Aczkolwiek nie zapowiada się.
"Kiedy mam problem, mam muzykę, pokój i komórkę.
W sercu mam miłość, w kieszeni pustkę, w głowie burdel.
Znowu mam problem, włączam telewizję i gniję.
W życiu nie ma pięknych historyjek jak w kinie.
To raczej historia pomyłek, albo tragikomedia.
Ze szkoły wiem niewiele - więcej uczę się na błędach.
Nie zapomnij o mnie, mimo, ze cię zawiodłem.
Zawsze staram się dla ciebie wybrać dobrze.
Daję lepsze - biorę gorsze, chcę dać ci szczęście.
Zbyt wiele gonin miałem w życiu, zobaczymy co będzie.
Tylko nie zapomnij, co może wydać się łatwiejsze.
Daję lepsze - biorę gorsze, chcę dać ci szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz