26 lipca 2017

Praca licencjacka, obrona, Kortowiada... Gdzie byłam, jak mnie nie było? :)

Reanimuję go. Który to już raz? Brakuje mi go. Potrzebuję go. Kiedyś napisałam, że to mój azyl, miejsce, do którego zawsze będę mogła wrócić, i choć wszyscy odejdą, on zostanie. No i jest, w każdej chwili i na wyciągnięcie ręki.

Bardzo dużo się ostatnio dzieje. Ale od początku, to znaczy... od najważniejszego.

3 lata ciężkiej pracy dobiegły końca, w efekcie czego ukończyłam studia licencjackie z oceną bardzo dobrą na dyplomie.  Ale nie obyło się bez przeszkód - chyba u mnie to standard. W lutym straciłam swoją pracę dyplomową i musiałam ją pisać niemal od początku... Kilka miesięcy później ten sam wirus, który "ukradł" mi moją pracę, okradł z danych największe instytucje na świecie, w tym wiele szpitali, banków i korporacji. Tak, tak... strzeżcie się przez SPORĄ. Ostatecznie jednak doprowadziłam pracę do finiszu.

O czym pisałam pracę? O jakże popularnym obecnie problemie dysleksji. Wiem, że wiele osób wychodzi z założenia, że dysleksja jest terminem stworzonym na potrzeby uczniów "którym nie chce się uczyć". Przekonaliby się, że tak nie jest, gdyby zobaczyli to, co mi udało się dostrzec. 

Tutaj należą się szczególne podziękowania pani Ewie z Zespołu Szkół nr 2 w Szczytnie oraz pani Teresie z Gimnazjum nr 1 w Szczytnie za wszelką okazaną pomoc, bez której moja praca licencjacka nie mogłaby zostać zrealizowana. 

Wracając do tematu - jestem zatem licencjonowaną polonistką w zakresie nauczania języka polskiego i wiedzy o kulturze. Brzmi całkiem nieźle? 
Co mi daje ten tytuł? W zasadzie... nic. Nie mogę uczyć w szkole, chociaż... nawet bym tego nie chciała. Raczej. Miesięczne, wrześniowe praktyki w podstawówce utwierdziły mnie w tym bardziej, niż kiedykolwiek ktokolwiek w czymkolwiek. Poza tym docierające do mnie ciągle informacje o tym, że poloniści nie mogą liczyć na pracę w szkole - dodatkowo potęgują niechęć do skupiania się na rozwoju w tym kierunku i kontynuowania obranego toru. Dobrze, że nie są to studia jednolite, magisterskie, a właśnie trzyletnie, bo dają możliwość ZMIANY. I oby udało się "oszukać przeznaczenie". Śmieję się trochę z tego, że idę na przekór wszystkiemu - ale trzeba. Widzę siebie w innym miejscu i na pewno nie jest to placówka oświaty.

Co dalej?
To zależy. Mam mnóstwo planów i jeszcze więcej możliwości. Podjęłam kilka ważnych decyzji i zamierzam trzymać się ich nogami i rękami.



#Alaradzi - Jeśli nic Cię nie trzyma, to po co Ty chcesz się tego trzymać?


Obrona, obroną, ale działo się więcej.

Na przełomie kwietnia i maja realizowaliśmy na naszej uczelni projekt, mający na celu promocję Instytutu Polonistyki i Logopedii. W efekcie pracy wielu osób powstał plakat, którym nieskromnie się chwalę, bo zdjęcia do niego wykonywałam... ja :). Na moim Insta mogliście zauważyć małe oznaki tych działań. Zapraszam do śledzenia, bo - mam nadzieję - zacznie się tam "dziać".




I oczywiście plakat:


Więcej moich zdjęć z tego projektu możecie zobaczyć na Facebook'owej stronie Instytutu Polonistyki i Logopedii - klikając TU


Co się jeszcze działo?

W kwietniu świętowałam swoje 22 urodziny. Teraz to już z górki :).

Maj obfitował w wiele emocji. 

Po pierwsze: odeszła osoba, z którą spędziłam bardzo dużą część swojego dzieciństwa. Ale... "jestem tego pewny, w głębi duszy o tym wiem, że gdzieś na szczycie góry, wszyscy razem spotkamy się...".

Po drugie: Kortowiada, czyli wspaniałe studenckie święto. Przede wszystkim spełniło się jedno z moich marzeń, czyli... koncert Perfectu. Było szczęście, ale były też łzy. Jedna z takich chwil, w której uświadamiasz sobie, że warto żyć - po prostu. 



Po trzecie: dużo pracy - oprócz działania nad wspomnianym już projektem na potrzeby Instytutu, zrealizowałam kilka zleceń typowo polonistycznych, ale również tych związanych z tym, co kocham, czyli fotografią. Efekty tych drugich - niebawem, ale już możecie zobaczyć zapowiedź "przyszłego" na stronie Facebook'owej bloga, klikając TU.


Jakiś czas temu wykonywałam zdjęcia dla Zespołu Pieśni i Tańca Jedwabno i chyba nigdzie ich nie udostępniałam. To również niebawem! Zobaczycie też, jak udało mi się zaprojektować przepiękny (skromność to moje drugie imię) kalendarz ze zdjęciami Zespołu, który będzie można kupić na Festiwalu Folklorystycznym w Jedwabnie, który odbędzie się 6 sierpnia 2017 roku!


A tymczasem żegnam się.
I powrócę jeszcze z dawką czegoś nowego.
Cześć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz