06 marca 2013

Zawsze jest tak samo.

Całość nie jest taka prosta, jakby to się mogło wydawać. Trochę szkoda, że odkrywamy to dopiero teraz, gdy... tak wiele mamy ze sobą wspólnego...

Pewne sprawy czekać nie mogą. Mimo że cholernie trudno jest podjąć ostateczną decyzję... czasami trzeba. Trzeba przełamać tę barierę i w końcu zacząć żyć według własnych przekonań, nie licząc się ze zdaniem tych, którzy tak niewiele dobrego wnoszą do naszego życia. I to jest recepta na szczęście. 

Kiedyś "ktoś" powiedział mi, że: "Najważniejsze to być przy kimś, nawet gdy ta osoba tego nie potrzebuje." - w tle, dla uroku leciała z głośnika telefonowego Marley'owa: "One love". Sens tych słów (bo nie do końca tak brzmiało to zdanie) siedzi w mojej głowie do dziś. Krąży gdzieś między codziennymi szkolnymi myślami, a między tymi momentami, kiedy jedyną rzeczą, której potrzebujesz jest paczka chusteczek higienicznych na otarcie rozmazanego makijażu - w przypadku kobiet - lub w celu ukrycia słabości - w przypadku mężczyzn. Każda łza buduje naszą siłę, samozaparcie w dążeniu do swojego wyznaczonego Mount Everestu, wiarę, że to, co najlepsze, tak naprawdę jeszcze przed nami - i jest swoistą cegłą, dzięki której powstanie nasz własny dom. Dom wyposażony tylko w nasze osobiste szczęście. A klucze do niego będą tylko jedne. Twoje.  





Po raz pierwszy w tym roku, dziś, mam ochotę zamknąć pokój, zastawić meblami drzwi, zamknąć oczy, schować głowę w poduszkę i rozryczeć się jak małe dziecko. Cholernie boli.



"Z tamtą rozstałem się tak jakoś dziwnie. Zgubiłem się jak pies.
Nie przejąłem się. Nie szukała mnie i ja jej nie też [...]

Kochałem ją, lecz było za wcześnie by mówić.
Później za późno, tutaj mogę to z siebie wyrzucić.
Zły moment i okoliczności wszystkie.
Rozstaliśmy się tak jakoś, kurwa, dziwnie..."


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz