Efekt nieprzespanych kilku nocy ... jakiś czas temu.
Nie wiem, czy będę miała chociaż odrobinę czasu, aby jakoś szczególnie podsumować ten rok. Dlatego zrobię to teraz.
Może na początek ocena. Czy to był dobry rok? Powątpiewam w to. Zaczął się od wielu przykrości. Sporo chorowałam. W swoje siedemnaste urodziny trafiłam do szpitala. Dzień później miałam operację. Potem nieciekawe spięcia, które ostatecznie doprowadziły do wielu rozpadów. Mnóstwo rzeczy ujrzało światło dzienne, wiele kwestii zostało definitywnie zamkniętych. Ustabilizowały się błędy przeszłości, które dziś... odchodzą w niepamięć. Wakacji nie zaliczam do udanych, mimo usilnych starań osób trzecich, ażeby mi je umilić - nie do końca dobrze je wspominam. Kwestia tego, że praktycznie nie miałam czasu dla siebie. Jesień - czas, który przyniósł wiele rozczarowań, scysji. Trzeba się z tym pogodzić i iść dalej. Nie na wszystko mamy definitywny wpływ. I zima, która ciągle trwa... nienawidzę zimy.
Zdecydowanie negatywne rzeczy przeważały w tym roku. Starałam się jak mogłam. Wiele rzeczy nie poszło zgodnie z planem. Wiele rzeczy jednak udało się zrealizować. Poznałam ogrom wspaniałych ludzi! Mnóstwo spraw doceniłam. Cholernie dużo razy przepraszałam. Nie wiem, ten rok był dziwny...
Przede mną ważny rok. Rok, w którym osiągnę pełnoprawną pełnoletność, dorosłość. Czy czuję się dorosła? Nie wiem. Gdzieś w środku nadal jestem małą dziewczynką, nieporadnym dzieckiem. Czy to się zmieni? Zobaczymy, bo ... "Dopiero dojrzałość, równa się dorosłość...".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz